O książce
W 1988r. Michał Mędlewski wysyłając maszynopis „Tajemnicy Czarnego Lasu” do wydawnictwa napisał: „Akcja powieści toczy się na Górnym Śląsku w kręgu harcerskim, bezpośrednio po objęciu Górnego Śląska przez władze polskie. W powieści dominuje wątek autobiograficzny”. W tych słowach zawiera się klucz do zrozumienia książki. Opowiada ona bowiem historię rodziny Malewskich (zbieżność nazwisk nie przypadkowa – Mędlewskich), która przeprowadza się do Lublińca w maju 1922 r., na kilka dni przed zmianą administracyjną po III powstaniu śląskim, która sprawiła, że Lubliniec na powrót znalazł się w granicach państwa polskiego.
Wraz członkami rodziny Malewskich: Romkiem, jego rodzicami – leśniczym Wiktorem Malewskim, matką Michaliną, jego siostrami oraz psem Rolfem, jesteśmy świadkami odjazdu wojsk angielskich z Lublińca, poznajemy okolice Szczyloka – leśniczówki, w której zamieszkali bohaterowie. Wybierzemy się z harcerzami na biwak do Woźnik, na wycieczkę do Katowic czy na obóz do Czarnego Lasu. Dowiemy się, jak wyglądał Lubliniec na początku lat dwudziestych XX wieku. Wraz z przyjaciółmi Romka (autentycznymi postaciami): Robertem Maksarą, Konradem Bazarnikiem czy Alojzym Gajkiem, będziemy przeżywać niesamowite przygody. Na stronach książki poznamy też ważne dla historii miasta postacie: doktora Willerta, kierownika Bazarnika, dyrektora Markitona czy księdza Jana Szymałę. Jednak najszczegółowiej zapoznamy się z przyrodą, z jaką przyszło obcować od najmłodszych lat Michałowi Mędlewskiemu. To właśnie lublinieckie lasy i ich tajemnice – jak wskazuje tytuł utworu – sprawiły że w pamięci autora zrodziła się potrzeba ocalenia minionych wydarzeń, miejsc czy związanych z nimi postaci. Jak napisał recenzent książki, Cezary Leżeński: „To nie tylko się widzi, to się przeżywa, czuje, to otwiera oczy na przyrodę, zachęca do jej umiłowania. To nie ekologia, to wielka miłość”. Nie jest łatwo, czytając książkę, oddzielić fikcję od wspomnień. Przeplatają się one tak silnie, że spajają warstwę fabularną z dokumentalnym tłem wywołując wrażenie autentyczności. Może nawet nie warto obu sfer rozdzielać, tylko wygodnie usiąść w fotelu i wybrać się na niepowtarzalną wycieczkę w przeszłość, do miejsc, o których „tylko my wiemy, że one kiedyś istniały naprawdę” – jak napisał w jednym ze swych listów autor książki.
Bohaterowie książki w Parku Grunwaldzkim w 1925r.
Od lewej Edmund Mendecki, Franek Busler, Michał Mędlewski i Konrad Bazarnik