Wspominki - 55 lat Ośrodka
W tym roku (2022) mija 55 lat od momentu kiedy rozpoczęto budowę Ośrodka Szkoleniowo-Wypoczynkowego "Kokotek" Hufca ZHP Lubliniec, dlatego postaram się tego lata zamieszczać poniżej co jakiś czas zdjęcia związane z historią Ośrodka i postaram się umieścić obok zdjęć - swoje skojarzenia i wspomnienia, ale także te które pojawiły się na Facebooku.
Ostatnio wpadły mi zdjęcia z budowy w 1982 lub 1983r. drewnianego mostu na Leśnicy, który stawiali żołnierze z 6. Batalion Budowlano-Remontowego, będącego w dyspozycji Śląskiego Okręgu Wojskowego w Lublińcu - JW 2872.
Dzisiaj most jest stalowy, jednak dawniej most wiodący na drugą stronę Leśnicy - z Ośrodka na Basen (wówczas go jeszcze nie było) - był właśnie drewniany. Tuż przy moście - szerokim na prawie dwa metry (można było na nim robić zbiórkę, czy mijać się idąc w kolumnie) myliśmy, przynajmniej trzy razy w ciągu dnia, menażki - oczywiście piaskiem:)
Troszkę dalej na lewo - znajdował się taki piaszczysty cypel - gdzie chodziliśmy się myć i gdzie kąpaliśmy się. Zaś raz w tygodniu - mostkiem i dróżką wiodącą od niego maszerowaliśmy do kościoła na Mszę Św.
Co prawda naczynia przeważnie myliśmy w rzece - jednak swoje higieniczne potrzeby - czyli toaletę poranną i wieczorną - zazwyczaj dokonywaliśmy w "korytkach", najpierw pojedynczym i nie zadaszonym, z biegiem czasu podwójnym i z dachem.
Jak się można domyśleć - woda była z rzeki - więc zimna:) Intymności prawie wcale. Jeżeli może komuś z nas to trochę przeszkadzało - to pionierom i pionierkom z NRD - wcale:))
"A jak mydło upadło na ściółkę, to do końca turnusu miało się pilling. To był piękny czas" (Katarzyna Jastrzębska). "Za naszych czasów było lepiej. W rzece myło się menaszki, w umywalkach ręce i zęby. A teraz strach palca do rzeki włożyć, tak zanieczyszczona jest przez ścieki z domków letniskowych za ośrodkiem (Viktor Rurański).
Ważnym miejscem dla obozowiczów naszego Ośrodka był budynek leżący tuż poza jego terenem, naprzeciw mostu na Małej Panwi, przy ulicy wiodącej do Stanicy, a w którym to na parterze znajdował się sklep spożywczy (budynek istnieje do dzisiaj - dom mieszkalny, ponoć jest też jednym ze starszych budynków we wsi). Tutaj kupowało się wszelkie dobra:) Oranżady, lody, długopisy, baterie czy widokówki. Tu też stała skrzynka pocztowa. Zaś z drugiej strony budynku mieścił się "Klub". Wymarsz do sklepu, zazwyczaj całym obozem - był właściwie wówczas jedyną możliwością wydania kieszonkowego. Tuż przy budynku znajdowała się stara stodoła - przez pewien czas przechowywane były w nim kajaki, które jak się dowiadywałem - być może dotarły tu z Dobrodzienia. Jednak pewnego dnia prawie wszystkie znalazły się połamane w rzece - do dzisiaj nie wiem dlaczego. Stodołę zaś rozebrano.
"O tym sklepie i jego szefowej, która mieszkała na piętrze można by napisać książkę. Była biedna budzona w środku nocy lub proszona o otwarcie sklepu w niedzielę i święta. Znosiła swój los dzielnie, wręcz bohatersko. Czasami codziennie schodziła, by wydać....herbatę, której akurat zabrakło, a była potrzeba wypić jeszcze kilka....paczek (Henryk Czaj)". "W tym budynku był sklep prawie jak......DELIKATESY ! ponieważ można było w nim kupić wszystko. Atrakcja dla obozowiczów i czasem koło ratunkowe dla kokotkowej kuchni. A w sklepie sympatyczna Pani Helenka (Helena Spałek). Z drugiej strony było wejście do Klubu Ruchu gdzie miejscowi spotykali się także na potańcówkach. A w pobliskiej stodole harcerze przechowywali dobrych kilka lat także sprzęt obozowy (Ewa Knebel)". "Z czasem w misce sklepu zrobiono mieszkanie a sam sklep przeniesiono na drugą stronę budynku (od strony wjazdu do hotelu) Obok dawnego sklepu na podwórku stała studnia z której wiadrami nosiliśmy wodę do domków by nie pić żelazistej z kuchni lub tej z rzeki (Jolanta Famuła)".