Polana Pięciu Dębów
Harcerz kocha las:) To fakt, który każdy zna. Las, kochali także harcerze z Lublińca. Już w okresie międzywojennym często wyprawiali się na biwaki i wykapki w pobliskie dąbrowy - a to do Kokotka, to na Piłkę, czy w lasy koszęcińskie:) Jednak większość czasu spędzali w mieście. By poczuć się jak w lesie - organizowali zbiórki, specjalne apele nawet przyrzeczenia, czy półobozy - na odkrytej podczas wędrówek - "Polanie Pięciu Dębów". Miejsce to stało się dla nich taką namiastką lasu w mieście. Miejsce do którego mogli dojść w kilkanaście minut, i miejsce które było tylko ich:) Tak było najprawdopodobniej do lat 60-tych. Nie znana jest dokładna przyczyna opuszczenia "Polany Pięciu Dębów" przez harcerzy. Może był to pan leśniczy, który nie za bardzo ich kochał i nie życzył sobie ich w tym miejscu. Może to linia energetyczna, która przecięła "Polanę" i spowodowała wycięcie dwóch dębów. Może to powstanie Harcerskiej Stanicy Turystycznej w Kokotku spowodowało, że takie miejsce w mieście harcerzom przestało być potrzebne. Dość powiedzieć, że o nim zapomniano...
Zapytacie, a gdzie się ta "Polana" znajdowała? Członkowie Komisji Historycznej szukali ją przez dwa miesiące od maja do czerwca i... 30 czerwca 2017r. udało się ją zlokalizować:) Ale zacznijmy może od początku:)
Gdy w lutym opracowywałem historię Lublinieckiego Hufca Harcerek, natknąłem się na zdjęcie, pod którym druhna Róża Kopacz (Poniewiera) podpisała "Polana Pięciu Dębów".
"Polana Pięciu Dębów" i harcerski biwak (okres przedwojenny)
Miejsce to występuje zarówno w Kronice I Żeńskiej Drużyny Harcerek im. Królowej Jadwigi, jak i we "Wspomnieniach o Drużynie Pozaszkolnej im. "Drzew" w Lublińcu". Pamiętał o niej druh Kazimierz Bromer, pamiętała druhna Małgorzata Ożarowska, a także druh Karol Wenger. Jednak czas robi swoje, wszyscy oni wskazywali okolice Parku Grunwaldzkiego, gdzieś w pobliżu nieczynnego basenu parkowego - zwanego Kanadą. Jednak gdzie, dokładnie nie pamiętali:(
Dlatego na początku maja wraz z druhną Małgorzatą Ożarowską, druhem Karolem Wengerem i druhem Krzysztofem Zbączyniakiem wybraliśmy się na jej poszukiwania.
Tuż za basenem skręciliśmy w leśną ścieżkę i po kilkudziesięciu metrach znaleźliśmy się przed polaną, na środku której znajduje się prywatna posesja. Po prawej stronie budynku, znaleźliśmy krąg złożony z kilku dębów. Niestety nie było ich pięć i na bardzo stare nie wyglądały:( Druhna Małgosia i druh Karol byli przekonani, że to właśnie owa "Polana Pięciu Dębów".
Jednak po kilku dniach, emocje opadły i... druhna Małgosia, która pamiętała, że obok "Polany" była leśniczówka, przypomniała sobie, że to miejsce owszem odwiedzała, robiła tu nawet zuchom "Obietnicę zuchową", ale ową harcerską "Polaną" miejsce to nie jest:(
Trudno. W takim razie spróbowaliśmy pójść tropem leśniczówki. Tuż za obwodnicą, która powstała przecież całkiem niedawno i przecina las, znajduje się przedwojenna (a nawet i starsza) leśniczówka. Wokół której znajduje się polana. Pomyśleliśmy - może to jest dobry trop. I na początku czerwca wybraliśmy się w to miejsce.
Tak wyglądała leśniczówka przed wojną
Miejsce wokół leśniczówki świetnie nadaje się na "Polanę Pięciu Dębów". Co rusz polanę okalają dęby, nie konkretnie 5 - ale są:)
Pod samą leśniczówka rosną trzy piękne dęby w tym jeden bardzo stary:)
A rozglądając się po polanie wszystko wygląda "prawie" identycznie jak na starym zdjęciu:)
Problem w tym, potwierdził to także pan Lesław Szeląg, który aktualnie zamieszkuje leśniczówkę (przy okazji bardzo panu dziękujemy za pomoc:)), drzewa te są dosyć młode i nie możliwe by były to te same co 70 lat temu. Dęby są co prawda stare, ale są tylko trzy, a gdyby ich było więcej, pozostały by po nich pnie, a tych nie ma:(
I tak kolejna lokacja okazała się być nie tą, której szukaliśmy. Na szczęście, pan Lesław, zaproponował nam byśmy skontaktowali się z profesorem Mieczysławem Koziną, który wraz z rodzicami, mieszkał tu przed nim. I to był strzał w 10:) W ostatni dzień czerwca wybraliśmy się z panem profesorem, który "Polanę Pięciu Dębów" dobrze pamiętał i obiecał nam do niej zaprowadzić.
Do "Polany" można było dostać się drogą, która oddzielała lasy miejskie od lasów państwowych. Tata pana profesora - leśniczy:) zasadził specjalnie żywopłot w tym miejscu, później powstał tam płot, a na koniec i tak wszystko zarosło:)
Następnie droga wiodła obok małego stawu, dzisiaj już wysuszonego i będącego matecznikiem komarów:)
Jeszcze chwila i naszym oczom ukazały się trzy dęby i ... polana:)
oraz pozostałe po ściętych dwóch dębach - pniaki:(
A stało się tak, gdy "Polanę" przecięła linia wysokiego napięcia. A całkiem niedawno, miejsce to zupełnie odmieniła wybudowana na jej części - obwodnica. Swoje zrobiły także drzewa, które od tego czasu zdążyły wyrosnąć.
Wzdłuż polany przepływał Potok Droniowicki, a w północnej części "Polany Pięciu Dębów" na cegłach ustawiano - kuchnię harcerską, czyli blachę pod, którą rozpalano ogień. Dla wygody robiono to na skarpie.
I tak nasze poszukiwania dobiegły końca:) Bardzo serdecznie dziękujemy panu profesorowi Mieczysławowi Kozinie za pomoc:) Bez niego nasze poszukiwania trwałyby zdecydowanie dłużej, a może nawet nie znalazły by rozwiązania. Teraz wiemy gdzie znajdowała się harcerska "Dolina Pięciu Dębów". Warto o tym miejscu pamiętać i myślę, ze wrócimy tu jeszcze nie raz:) a może nawet rozbijemy namioty:)
Opracowane na podstawie:
Wspomnienie o Drużynie Pozaszkolnej im. "Drzew" w Lublińcu, opracowane przez Różę Kopacz(Poniewierę)
Kronika I Żeńskiej Drużyny Harcerek im. Królowej Jadwigi, opracowaną przez Annę Demarczyk
Wspomnienia - Mieczysław Kozina
Wspomnienia - Małgorzata Ożarowska
Zdjęcia:
Archiwum Hufca ZHP